(pow. myszkowski) Od kilku dni w powiecie myszkowskim prowadzona jest akcja malowania oznaczeń poziomych dróg powiatowych i wojewódzkich. Na pierwszy ogień idą drogi wojewódzkie, później powiatowe. Prace prowadzone są głównie w godzinach nocnych. Choć nowe oznakowanie jest bardzo potrzebne, bo stare po zimie było w niektórych miejscach ledwo widoczne, niektórzy z kierowców zastanawiają się, czy drogowcy w blasku księżyca widzą co malują.
Nowe oznakowanie na jezdniach na zlecenie dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg Mariusza Sikory, wykonuje firma Biza Kolor Krzysztofa Birleta z Rudnik.
Prace obejmują m.in. wykonywanie oznakowania poziomego, poziomych znaków drogowych, strzałek, linii segregacyjnych ciągłych i przerywanych czy pojedynczych i podwójnych i przejść dla pieszych. - Ich malowanie było konieczne, gdyż miejscami oznakowanie dróg wytarło się w sposób uniemożliwiający prawidłową interpretację znaków poziomych. To stwarzać mogło w konsekwencji zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Miejscowi kierowcy radzili sobie bez problemu, przyjezdni mieli jednak trochę problemów. Takim przykładem było skrzyżowanie dróg wojewódzkich koło byłego budynku urzędu pracy i stacji paliw na Mijaczowie. Starosta osobiście interweniował, aby jak najszybciej pomalowano oznakowanie w okolicach tego skrzyżowania – wyjaśnia rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Myszkowie Andrzej Kozłowski.
Roboty, prowadzone są w godzinach późnowieczornych i nocnych. Być może dlatego niektórzy kierowcy zastanawiają się czy drogowcy w blasku księżyca widzą, co malują.
JAK TAM POJECHAĆ?
- Kierowcy jadący od nowego ronda w kierunku wiaduktu mogą mieć kłopot – sygnalizuje jeden z naszych czytelników. - Po pokonaniu ronda i jadąc w kierunku centrum miasta kierowcy mają pierwszeństwo przejazdu, ale o konsternację przyprawić może ciągła linia wykreślająca tor jezdni – ulicy Kościuszki – wybiegającej z prawej strony do wiaduktu. Byłem świadkiem, jak kierowcy jadący prosto… zatrzymywali się przed tą linią i przepuszczali tych z prawej. Wiem, że jest wcześniej znak pierwszeństwa, ale przez to oznakowanie poziome może tam dojść do stłuczki albo wypadku. Nie można tam było rozwiązać tego inaczej? – zastanawia się nasz czytelnik. Na szczęście i tam dojechali z farbą drogowcy. Nowo wymalowane oznakowanie poziome wyjaśniło więc problem pierwszeństwa przejazdu w obrębie myszkowskiego wiaduktu. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze