(Myszków) Prokuratura Okręgowa w Częstochowie umorzyła śledztwo, jakie rozpoczęła w styczniu ubiegłego roku, po złożeniu doniesienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy opracowywaniu dokumentacji technicznej ciągu pieszo-rowerowego od Urzędu Skarbowego w Myszkowie, w kierunku Będusza aż do Leśniaków. Zawiadomienie w tej sprawie złożył Powiatowy Zarząd Dróg w Myszkowie, kierowany wówczas przez Józefa Pabiana. – Zarzuty zaniedbania obowiązków przy powstawaniu tej dokumentacji nie znalazły potwierdzenia – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, prokurator Tomasz Ozimek.
O sprawie pisaliśmy na naszych łamach w lutym ub.r. (GM 8/14). Przypomnijmy krótko:
Na jednej z sesji Rady Powiatu starosta Wojciech Picheta poinformował o kłopotach, jakie napotkała budowa około 5-kilometrowego odcinka ścieżki dla pieszych i rowerzystów w ciągu Drogi Wojewódzkiej 793 w Myszkowie, od Urzędu Skarbowego w kierunku Będusza, aż do Leśniaków. - Myśmy chcieli wykonywać tę inwestycję, okazało się, że niby jest projekt, a właściwie to go nie ma – tłumaczył radnym Wojciech Picheta. Podnosił, że wybrany w przetargu projektant, prócz wykonania dokumentacji technicznej miał „w pakiecie” załatwić także pozwolenie na budowę, z czego się nie wywiązał, ale za co wziął pieniądze. - Dokumentacja miała obejmować projekt budowlany oraz stosownie do potrzeb inne projekty i elementy wymagające uzyskania pozwolenia na budowę. Szacunkowy koszt wykonania przedmiotu porozumienia określono na kwotę 100 tysięcy złotych. Pierwotnie taka umowa (…) pomiędzy Urzędem Marszałkowskim, a Starostwem Myszkowskim była podpisana (…) Szacowana kwota 100 tysięcy złotych miała zostać wypłacona w dwóch transzach. Odbiór końcowy projektu budowy ciągu pieszo-rowerowego miał zostać dokonany przez Powiat Myszkowski po uzyskaniu z Zarządu Dróg Wojewódzkich pozytywnej opinii na temat projektu. W przetargu dotyczącym wykonania tego projektu ofertę złożył tylko jeden oferent, proponując dużo wyższą cenę niż wskazana w porozumieniu. Mianowicie ten oferent zaproponował kwotę 473.360 złotych. Przedstawiono to Urzędowi Marszałkowskiemu. Urząd Marszałkowski na to wyraził zgodę i zwiększył koszt zadania do kwoty 480 tysięcy (…) Zawarto umowę z wykonawcą, który przystąpił do wykonania dokumentacji zgodnie z umową (…) Dokumentacja została odebrana na podstawie protokołu końcowego odbioru z 10 grudnia 2009. Wykonawca za sporządzoną dokumentację wystawił fakturę VAT na kwotę 473.360 złotych, która została w całości uregulowana w dniu 28 grudnia 2009. Pismem z 17 grudnia 2012 PZD zwrócił się do Urzędu Marszałkowskiego o zajęcie stanowiska w tej sprawie, w celu dalszej realizacji zadania inwestycyjnego w zakresie objętym porozumieniem. Pismem z 31 grudnia 2012 Urząd Marszałkowski - Wydział Komunikacji i Transportu stwierdził, iż nie jest możliwe przejęcie na majątek Województwa Śląskiego wskazanego projektu, gdyż dokumentacja ta nie jest kompletna. Obecnie nie jest możliwe wykonanie na podstawie sporządzonej dokumentacji inwestycji ,gdyż projekt nie zawiera pozwolenia na budowę oraz aktualizacji. Natomiast w umowie z wykonawcą zawarty jest zapis, że zapłata za przedmiot umowy nastąpi w dwóch transzach. 60 procent wynagrodzenia po wykonaniu i po protokolarnym odebraniu przez zamawiającego prac projektowych, pozostała zaś część po uzyskaniu pozwolenia na budowę. Niemniej jednak zapłata wynagrodzenia nastąpiła w całości, stąd można spekulować czy środki te zostały wydatkowane zgodnie z treścią umowy. Dlatego też zostało złożone zawiadomienie do tutejszej prokuratury (prokuratura Rejonowa w Myszkowie – przyp. red.) o możliwości popełnienia przestępstwa – wyjaśniał obszernie ówczesny starosta Picheta.
Zawiadomienie „uderzało” w byłych już wówczas starostów. W czasie podpisania porozumienia z Urzędem Marszałkowskim (wrzesień 2008 r.) i podpisywania umowy z wykonawcą (luty 2009 r.) starostą był Marian Wróbel, kiedy trzeba było za projekt zapłacić stery w Starostwie Powiatowym dzierżył Łukasz Stachera. Ze względu na osobę tego pierwszego ze śledztwa wyłączyła się Prokuratura Rejonowa w Myszkowie, której Wróbel przez wiele lat był szefem. Chciano uniknąć podejrzeń, że może to mieć wpływ na przebieg prowadzonego postępowania.
Śledztwo zakończyło się w listopadzie ubiegłego roku, prowadząca je prokurator Sylwia Wiewióra zdecydowała o jego umorzeniu. - W trakcie wielomiesięcznego śledztwa nie znalazły potwierdzenia stawiane w doniesieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zarzuty, by zarówno Marian Wróbel, jak i Łukasz Stachera, którzy w okresie wymienionym w zawiadomieniu pełnili funkcję Starosty Myszkowskiego, nie dopełnili obowiązków w zakresie realizacji zawartego porozumienia. Uzasadnienie decyzji pani prokurator jest bardzo obszerne. Powiem tylko konkludując, że prowadzone postępowanie nie wykazało, by doszło do czynu zabronionego, a wszelkie zachowania zarówno Mariana Wróbla, jak i Łukasza Stachery były prawidłowe – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, prokurator Tomasz Ozimek. Zażalenie od tej decyzji zdążył jeszcze złożyć do Sądu Rejonowego w Myszkowie – zanim został odwołany z funkcji – dyrektor PZD w Myszkowie Józef Pabian, który domagał się powołania w sprawie biegłego. – Prokurator podejmując decyzję uznała, że nie jest to konieczne – komentuje Tomasz Ozimek.
Robert Bączyński
Nasz komentarz:
W sprawie ścieżki rowerowej Myszków- Siewierz pojawia się wiele znanych nazwisk, więc polityczny kontekst sprawy jest oczywisty. Najpierw przez prawie rok słychać było w kuluarach, że starosta Picheta razem z PZD szuka dowodów na niegospodarność przy tej inwestycji, do której rzeczywiście nigdy nie doszło. Padały zarzuty, że wydano 470 tysięcy na dokumentację, która nigdy nie powstała. Taki zarzut od początku był chybiony. Bo dokumentacja, jest tylko nie została zakończona uzyskaniem pozwolenia na budowę. Dlaczego? Bo w trakcie prac okazało się, że zakres robót uniemożliwia uzyskanie pozwolenia na budowę, a zmusza inwestora (Urząd Marszałkowski) do realizacji inwestycji na podstawie specustawy drogowej. A ta procedura kończy się (w zakresie dokumentacji) uzyskaniem decyzji administracyjnej (ZRID) zastępującej pozwolenie na budowę. Mamy więc dokumentację, którą w każdej chwili (konieczna będzie niestety jej aktualizacja) można uruchomić, wystąpić o ZRID. To uruchamia dalsze czynności: konieczność wykupu terenów w ustawowym terminie. Na to nie było pieniędzy, gdy powstawała dokumentacja, więc decyzje wstrzymano. Nie wyszło to najlepiej. Wydano pieniądze, niemałe, a dalej nie ma ścieżki. Może kiedyś powstanie.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze