(Myszków) „Masz mocne nerwy – przyjdź na spotkanie z burmistrzem” – tak powinien brzmieć slogan zachęcający mieszkańców dzielnic do udziału w spotkaniach organizowanych przez burmistrza Myszkowa Włodzimierza Żaka. Pierwsze takie zebranie odbyło się 8 kwietnia w dzielnicy Pohulanka w ZS nr 2. Można stwierdzić, że była to próba stosowania na mieszkańcach różnych socjotechnik. Po pierwsze przybyłych na spotkanie wpędzono do klitki. Wyjść ze szkolnej świetlicy było ciężko, nie wszyscy się mieścili, a na otworzenie okna też uzyskać zgody prędko się nie dało… Bo „palec w górze” – jak to w szkole – zaburzał przygotowany przez burmistrza scenariusz. Spotkanie i cały jego plan można śmiało nazwać farsą. Burmistrz zapowiadał, że odpowie na pytania, nurtujące mieszkańców… Najwytrwalsi, którzy chcieli je zadać musieli przeżyć ponad godzinną pogadankę o tym co przez 2 lata wydarzyło się w Myszkowie. A i tak w odpowiedzi na swoje pytania usłyszeli, prawie zawsze, że się „NIE DA”.
„Burmistrz Miasta Myszkowa Włodzimierz Żak zaprasza na coroczne spotkania z mieszkańcami w poszczególnych dzielnicach. To już trzecia tura spotkań w tej kadencji, na których będzie można dowiedzieć się o ważnych dla miasta sprawach. Burmistrz Żak odpowie również na pytania, nurtujące mieszkańców Myszkowa” – kusiło zaproszenie na spotkania z włodarzem zamieszczone na stronie internetowej Urzędu Miasta w Myszkowie. Pierwsze zebranie odbyło się w dzielnicy Pohulanka w Zespole Szkół nr 2. Skorzystało z niego wielu mieszkańców. Chyba zbyt wielu, bo nie wszyscy zmieścili się w przygotowanej sali. Albo organizatorzy nie spodziewali się takiej frekwencji albo liczyli na to, że niewielka sala świetlicy z powodu ciasnoty i duchoty opróżni się przed czasem. – Dlaczego nie na sali gimnastycznej? - wyrażali oburzenie przybyli.- Może ktoś chciał, by nie wszyscy się zmieścili? – zastanawiali się. Okazuje się, że powód wyboru mniejszego pomieszczenia był prosty – sprzęt do wyświetlenia prezentacji działał tylko tam. To również porażka organizatora spotkania.
A prezentacja była na tyle ważna, że trzeba było wysłuchać jej całej, by móc zadawać pytania dotyczące dzielnicy, w której się mieszka. Burmistrz zapowiedział: „z pytaniami zaczekajcie 35 min, bo tyle zajmie mi prezentacja, dopiero po niej będzie można pytać”. I rozpoczął opowieść o tym co się wydarzyło przez 2 lata w Myszkowie. Po 35 minutach do końca wypowiedzi było jeszcze daleko… Ostatecznie zapowiadany czas wydłużył się dwukrotnie, więc zgromadzeni się denerwowali. Ci o słabszych nerwach opuszczali salę, bo prezentacja, choć profesjonalna, mało kogo interesowała.
Urzędnicy mają na ten temat odmienne zdanie: „profesjonalna i wyczerpująca informacja na temat finansów, inwestycji, planów na przyszłość oraz ogólnej kondycji miasta wypełniła pierwszą część spotkania. To, co dla jednych mogło być przedłużającą się częścią spotkania, dla innych stanowiło rzetelne źródło informacji. Pojedyncze głosy, próbujące skrócić tę część, zostały zagłuszone przez pozostałych uczestników spotkania”.
W owej „wyczerpującej informacji” pojawiały się czcze hasła – „Myszków rozwija możliwości” – padały pytania „czyje?” Burmistrz mówił, że na dofinansowania w urzędzie „pomysłów jest od groma”. – Chyba tak długo w nich przebierają i nie mogą się zdecydować – wyrażali ironicznie mieszkańcy. Niemal 1,5 godziny spotkania burmistrz poświęcił problemom całego Myszkowa. Uczył nawet mieszkańców ekonomii samorządowej. – Wydatki bieżące, muszą się zrównać z przychodami bieżącymi – w ten sposób tłumaczył dlaczego nie może wydawać więcej i robić więcej. Mało kogo to jednak interesowało. – Nie ma sensu tego słuchać. Najgorsze jest to, że ja na niego głosowałem. Wszyscy burmistrzowie są tacy sami – powiedział mieszkaniec Pohulanki o najsłabszych nerwach – nie doczekał do zadawania pytań. Te dopiero można było zadawać po ponad godzinie. Największym „zainteresowaniem” cieszyły się drogi. Mieszkańcy żądali naprawy dróg, a burmistrz tłumaczył im, że tych o nieuregulowanym stanie prawnym gmina naprawiać nie może. A regulować zamierza wszystkie naraz – czyli pięć. – Dobra gospodyni robi po trochu, jak jej nie stać by zrobić naraz – padały zarzuty ze strony mieszkańców, które włodarz odpierał argumentem o gospodarności. Bo jego zdaniem uregulowanie stanu prawnego potrwa dłużej, ale później zrobienie nakładek na tych drogach będzie tańsze. – To niech pan pojeździ po tych drogach. Auta nam się psują, chodzić się nie da. Niechże pan coś zrobi – krzyczeli mieszkańcy ulicy Papieskiej. A burmistrz swoje – że się nie da. Krzyczeli też mieszkańcy ulicy Millenium – w odpowiedzi też padło – nie da się. Krzyczeli o swoich potrzebach mieszkańcy ulicy Remby - odpowiedź brzmiała – nie da się. Pocieszeniem dla mieszkańców Pohulanki miało być to, że nie tylko w ich dzielnicy nie da się naprawić dróg. Nie da się też w innych dzielnicach. Co się da? Da się wyremontować zakupiony od Starostwa Powiatowego w Myszkowie internat, który ma być zaadaptowany na mieszkania socjalne. Da - ale za 3 lata i w dodatku jak będą pieniądze – ok. 5 mln zł.
Da się wymienić przystanki na nowe – od 2014 roku. Może będzie się dało podwyższyć standard autobusów miejskich, ale po nowym przetargu (2014), w którym gmina postawi wyższe wymagania firmom transportowym.
A przede wszystkim da się stworzyć teren rekreacyjny na Pohulance. Da - ale między 2013 a 2016 rokiem. Dziś można mówić o etapie projektowym, wycinane są drzewa, a w planach jest osuszenie niecki basenu. Ale już dziś burmistrz się chwali, że na budynkach gastronomicznych będą baterie fotowoltaiczne… - Będzie drogo w wykonaniu, ale tanio w obsłudze – zapowiadał włodarz. Będzie. Kiedy? Jak się uda. Ale do tego potrzebny jest plan lepszy niż ten ze spotkania w Pohulance.
Poniżej prezentujemy harmonogram spotkań z burmistrzem Włodzimierzem Żakiem i zaznaczamy, że warto przed przyjściem uzbroić się w cierpliwość.
15.04 - Nowa Wieś, remiza OSP, g. 18.00
17.04 - Mijaczów, Zespół Szkół Publicznych nr 1, g. 18.00
18.04 - Centrum, Miejski Dom Kultury, g. 18.00
22.04 - Ciszówka, Szkoła Podstawowa nr 4, g. 18.00
24.04 - Będusz, remiza OSP, g. 18.00
25.04 - Podlas, sala w SANiKO g. 18.00
Katarzyna Kieras
nasz komentarz:
Burmistrz szczerych chęci
Burmistrz Włodzimierz Żak ma zapał, pasję i szczere chęci. Ale ma też współpracowników, którzy nie potrafią włączyć rzutnika i przed organizacją spotkania sprawdzić sali, czy w niej spotkanie da się urządzić. Gmina Myszków jak cała Polska wchodzi w też w bardzo ważny okres ubiegania się o środki unijne na lata 2014-20. Do końca roku 2012 gminy miały złożyć pierwsze swoje propozycje inwestycji jakie chcą w latach 2014-20 realizować z Programu Rozwoju Subregionu. Myszków złożył ich 14, z czego 10 zostało od razu odrzuconych jako niewpisujące się w założenia programu, dwie mają status „do rozważenia”. Poprawnie urzędnicy przygotowali jeden projekt. Na problem słabego przygotowania wniosków unijnych już na tym etapie zwrócił uwagę radny Adam Zaczkowski z SLD, na co radni (wszyscy) dostali właśnie kurtuazyjną odpowiedź od burmistrza, że gmina złożyła 14 wniosków (fiszek) w ramach RPO. Miesiąc później było już wiadomo, że 10 z nich poszło do kosza. To bardzo źle wróży miastu Myszków w pozyskiwaniu środków unijnych na lata 2014-20. Rok 2013 będzie najważniejszym w procesie rozdziału pieniędzy i miejmy nadzieję, że urzędnicy burmistrza, on sam i jego zastępca wezmą się do roboty. Wszak przed wyborami mamiono nas, że burmistrz i później z-ca Iwona Franelak to specjaliści od pozyskiwania środków unijnych. Oby nie okazało się, że to duet biurokratów bez wizji, bez umiejętności planowania myślenia do przodu. Kadencja kończy się w 2014 roku.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze