(Myszków) Idący poboczem drogi starszy opalony mężczyzna, z nim dwa objuczone osły budził uzasadnioną ciekawość przechodniów. W poniedziałek 20 maja trasa jego wędrówki przypadła na Myszków. 68 letni Jacques Abdelaziz z francuskiego Plechatel taki sposób na zwiedzanie Europy wybrał już 15 lat temu.
Obecną podróż Jacques rozpoczął ponad dwa miesiące temu. Wyruszył z Francji w marcu, kierując się przez Luksemburg i Niemcy do Polski. Granicę z naszymi zachodnimi sąsiadami przekroczył w Zgorzelcu i przez Opolszczyznę dotarł w nasze rejony. W poniedziałek, po noclegu w okolicach Osin ruszył przez Poraj, Masłońskie i Żarki Letnisko w kierunku Myszkowa. My spotkaliśmy go w Postępie. - Towarzyszące mi osiołki to Nounou i Toutoune. Obecnie idę do Krakowa, skąd udam się do Jarosławia przy granicy z Ukrainą – opowiadał nam z zadowoloną miną i …mapą w kieszeni. W tym czasie jego towarzysze spokojnie skubały trawę. Swój powrót do Francji Jacques zaplanował przez Słowację i Austrię. Ten sposób podróżowania wybrał 15 lat temu. Od tego czasu zawędrował nawet do Turcji. – Codziennie rozpoczynam nowy rozdział w swoim życiu, budząc się w nowym miejscu. To ekscytujące – zdradza powody swojej wędrówki, która każdorazowo trwa kilka miesięcy. Każdego dnia podczas podróży przemierza około 30 kilometrów, nocuje w namiocie w mijanych lasach lub na podwórkach życzliwych ludzi, których nie brakuje i w naszym kraju. – Polska to piękny kraj, a ludzie w nim dobrzy – mówi, zdradzając, że często spotyka się z przejawami życzliwości. Mieszkańcy mijanych miejscowości częstują go obiadami, dzięki czemu ma okazję poznać także polską kuchnię, w tym regionalną. Jego towarzyszom dieta złożona z polskich traw i ziół także dobrze służy.
ZAMIAST KOMENTARZA
W listopadzie 2009 roku norweskiemu małżeństwu Lovlie, któremu podobnie jak naszemu gościowi z Francji towarzyszyły w podróży po Europie osły, nieodpowiedzialny myśliwy zastrzelił jedno ze zwierząt podczas ich wizyty w okolicach Golubia Dobrzynia. W maju tego roku podróżnik z Indii Somen Debnath, który od 2004 roku przejechał na rowerze 90 tysięcy kilometrów odwiedzając 60 krajów stracił swój pojazd w Warszawie. Norwegom nowego osła kupiły władze Golubia Dobrzynia, rower hinduskiego turysty odnalazła szybko policja. Wstyd jednak pozostał, bo o takich przykładach polskiej „gościnności” usłyszał cały świat. Nam pozostaje mieć nadzieję, że dobre wspomnienia z Polski francuski globtroter zachowa do końca.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze