(Myszków) Czego jak czego, ale afer na terenie powiatu myszkowskiego nie brakuje. Wkrótce kolejna z nich znajdzie swój finał w Sądzie. Na ławie oskarżonych zasiądą dwie kobiety, którym prokuratura zarzuca wyłudzanie kredytów. Łącznie sformułowano przeciw nim 129 zarzutów. „Dorobek” jednej z domniemanych oszustek to 850 tysięcy złotych.
Myszkowscy policjanci oraz prokuratorzy zakończyli trwające prawie rok śledztwo, w sprawie wyłudzeń kredytów bankowych. - Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie przez śledczych dwóm podejrzanym kobietom w wieku 55 i 54 -lat łącznie 129 zarzutów. Główna podejrzana 54 -letnia mieszkanka Myszkowa wyłudziła kredyty na kwotę blisko 850 tys. złotych – wyjaśnia asp. Magdalena Modrykamień, rzecznik myszkowskiej komendy Policji.
Śledztwo w sprawie operatywnych pań ruszyło w styczniu ubiegłego roku, na podstawie złożonego zawiadomienia o wyłudzeniu kredytu na szkodę jednego z banków. W trakcie zbierania dowodów śledczy wpadli na trop oszustki. Był to jednak początek przysłowiowej góry lodowej. Jak się okazało główna podejrzana w sprawie, 54 - letnia mieszkanka Myszkowa pobrała łącznie … 129 kredytów i pożyczek w 19 rożnych bankach i instytucjach udzielających pożyczek na terenie całego kraju! Uzbierało się z tego blisko 850 tysięcy złotych. Kobieta wyłudzała kredyty podrabiając na umowach podpisy m.in. członków rodziny, podawała fałszywe dane o swoim zadłużeniu w innych bankach.
- Na początku podpisywała się za matkę i męża, osoby te dziś już nie żyją.
Oskarżona utrzymuje, że uzyskane pieniądze przeznaczała na leczenie męża. Gdy zmarł, jak sama twierdzi, straciła główne źródło swego utrzymania, czyli dochód męża. Zeznała, że pieniądze przeznaczyła również na organizację przyjęć weselnych swych dzieci – wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, Romuald Basiński.
Powadzone dochodzenie wykazało, że w uzyskaniu 51 kredytów pomogła jej pracownica jednej z myszkowskich firm zajmujących się pośrednictwem kredytowym. 55 - letnia pośredniczka dawała wspólniczce umowy kredytowe osób ubiegających się o kredyt w jej firmie, na których ta podrabiała ich podpisy. Następnie sama potwierdzała autentyczność złożonych w ten sposób podpisów. – Kobieta utrzymuje, że robiła tak w zaufaniu do rzetelności i odpowiedzialności znajomej. Dla oskarżenia jest to jednak wyjaśnienie zupełnie nie do przyjęcia - dodaje Basiński.
Niecny proceder trwał niemal siedem lat, od 2003 do końca 2009 roku. Żmudna praca policjantów i myszkowskich prokuratorów pozwoliła w końcu na zakończenie śledztwa i postawienie sporej ilości zarzutów. Sprawa trafiła na początku stycznia do Sądu Rejonowego w Myszkowie, który zadecyduje o dalszym losie oszustek. Zdaniem prokuratora Basińskiego oskarżonym grozi nawet do 8 lat więzienia. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze