Pierwsze dłuższe ocieplenie tej zimy dość szybko ujawniło mieszkańcom prawdziwy obraz naszego miasta i to, w jaki sposób podchodzi się do dbania o jego wizerunek, oraz na nowo zaczęło oddziaływać na zdenerwowanie mieszkańców Myszkowa. Mowa tutaj przede wszystkim o stanie myszkowskich dróg... Jako użytkownik dróg publicznych i posiadacz prawa jazdy z przykrością muszę stwierdzić, że to, co dziś, i nie tylko dziś, udało mi się zauważyć „na mieście” przechodzi ludzkie pojęcie. Zamiast skupiać się na prowadzeniu samochodu i zważać na innych uczestników ruchu, kierowca zmuszony jest uważać (PRZEDE WSZYSTKIM!) na dziury i wyrwy w asfalcie lub „kocie łby” na jezdni – konkretnie na myszkowskim wiadukcie. Nie do pomyślenia jest doprawdy fakt, że zupełnie nikogo - poza kierowcami - od dłuższego czasu nie obchodzi kwestia prawdziwej i solidnej poprawy jakości dróg w mieście. Mowa tutaj oczywiście o sytuacji ogólnej, która ma miejsce od dłuższego czasu, bo również po ostatniej zimie 2009/2010 łatanie dróg pozostawiało wiele do życzenia – i nie inaczej będzie zapewne także teraz. Wyrwy w asfalcie, (bo niektórych ubytków w jezdni nie sposób już nazywać dziurami) pojawiają się notorycznie na wszystkich głównych drogach naszego miasta i owe łatanie nic tutaj nie pomaga!!! Wystarczy przecież spojrzeć na przykład na ulicę 3-go Maja, Kościuszki czy Spółdzielczą, gdzie nie uprawianie slalomu za kierownicą graniczy wręcz z cudem. Mniejsza o kierowców posiadających samochody terenowe, samochody typu SUV lub osobowe z wyższym zawieszeniem. Ale co z osobami, które na co dzień poruszają się samochodami na niskim zawieszeniu? Pytanie nasuwające się przy tej okazji brzmi więc: co zrobić z tym faktem i ileż razy można w Myszkowie łatać tę samą dziurę?! Nie byłoby korzystniejszym w tym przypadku położenie gładkiego, wyrównanego z poziomem jezdni fragmentu asfaltu o teoretycznych wymiarach metr na metr przy założeniu, że wyrwa ma wymiary 0,5 metra na 0,5 metra? Tak na przykład czynią to nasi bliscy zachodni sąsiedzi i nikt nie waży się tam narzekać na stan niemieckich dróg. Tam poruszanie się z dopuszczalną prędkością to norma nie martwiąca nikogo, natomiast u nas jazda po mieście w obecnie panujących warunkach z prędkością 50 km/h to nie lada odwaga. Zastanawiające jest więc także to, dlaczego dość szybko upadają w naszym mieście wszelkie plany, które mogłyby sytuację nieco poprawić, np. przebudowa ulicy 3-go Maja, która według mnie jest konieczna! - podobnie zresztą jak rekonstrukcja wiaduktu zapowiadana od lat, a nie mająca nic wspólnego ze stanem faktycznym, bo jak jej nie było tak nie ma jej do dziś. Czy tuszowanie stanu naszych ulic prowizorycznymi naprawami w postaci łatania nie tylko dziur, ale i samego problemu stanie się normą również teraz? Na to pytanie mam nadzieję dość szybko odpowiedź da czas. Poczekamy i możliwe, że się doczekamy.
PARKUJCIE PRAWIDŁOWO!
Inną sprawą, na którą warto dodatkowo zwrócić uwagę przy tej okazji to brak wyobraźni myszkowskich kierowców, którzy parkują w mieście jak tylko im się żywnie podoba. Pomijając fakt, że w Myszkowie brakuje parkingów, to zachowania niektórych posiadaczy prawa jazdy wołają o pomstę do nieba. Większość kierowców parkując, zupełnie nie przejmuje się innymi kierowcami i tym, jak ktoś, obok kogo parkują, wsiądzie, wysiądzie czy odjedzie swoim samochodem z sąsiedniego miejsca parkingowego, bo najważniejszy wydaje się być wówczas tenże kierowca i jego samochód. Sytuacja ta nagminnie powtarza się i nie trzeba szukać daleko – np. pod budynkiem rotacyjnym w Myszkowie, gdzie kierowcy parkują fatalnie albo - co gorsza - potrafią swoimi „furami” zastawiać wjazd bądź przejazd innym kierowcom. Każdego dnia widać bowiem na chodniku, przed placem kościelnym obok kościoła na Mijaczowie, naprzeciwko Biedronki, samochody zajmujące przestrzeń chodnikową przeznaczoną dla pieszych oraz utrudniających wyjazd spod Przedszkola nr 2 i spod Rotacyjnego. Ciężko nie zdenerwować się, kiedy na wyjazd na główną ulicę trzeba czekać czasem dobrych kilka minut. Tak samo jak wówczas, gdy przy wielkim natężeniu ruchu znajdzie się jeden odważny kierowca, który wyjeżdżając spod przedszkola lub spod rotacyjnego zechce jechać w stronę Będusza i blokuje przy tym wyjazd osobie chcącej wyjechać w stronę wiaduktu licząc na polską uprzejmość, której szczególnie brak polskim kierowcom na polskich drogach. Może warto byłoby postawić tam zwyczajnie znak ZAKAZ SKRĘTU W LEWO? O ile łatwiej by się żyło i o ile milej poruszało po mieście samochodem, kiedy nie tylko takie osoby jak ja, ale wszyscy kierowcy zastanawialiby się nad swoimi poczynaniami za kierownicą. list anonimowy.
Od redakcji: Niestety, doraźne działania w postaci łatania dziur są u nas normą i tylko chwilowo rozwiązują problem. W łatach szybko pojawiają się pęknięcia, potęgowane przez pogodę i przejeżdżające cieżarowe samochody. A wiadomo – od pęknięcia do dziury droga bardzo łatwa i szybka. Za rok z łat nie pozostaje nic, poza kolejną, tyle że większą dziurą. I tak w kółko. Urzędnicy: chyba już pora na kompleksowe działania na tragicznych myszkowskich drogach!
(list anonimowy)
Napisz komentarz
Komentarze