Po opublikowaniu w 34 numerze naszej gazety listu Tristana, którego oburzyło zadłużenie Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej z tytułu zaległych czynszów i niespłaconych kredytów, swoją opinię w tej sprawie wyraził kolejny czytelnik, członek MSM.
Szanowna Redakcjo
Piszę w nawiązaniu do listu, jaki ukazał się w waszej gazecie nr 34, z dn. 27.08 – 02.09 – a mianowicie artykułu „Czarna dziura długów”. W pełni utożsamiam się z treścią tego pisma. Sam kilkakrotnie zwracałem p. Prezes uwagę na istniejące zadłużenie, gdzie spółdzielnia nie robi nic, poza wywieszeniem list ostatniego zadłużenia. Notabene, po waszym artykule te listy zniknęły z tablicy ogłoszeń.
Ja natomiast chcę dorzucić cegiełkę odnośnie spłaty kredytów zaciągniętych przez spółdzielnię (Myszkowską Spółdzielnię Mieszkaniową – przyp. red.) w dniu 12. 07. 1989 roku na zadanie inwestycyjne nr VIII A. Po kilkakrotnych, bezskutecznych ponagleniach na piśmie, a występowałem o to od 2006 roku, wreszcie otrzymałem ten dokument -umowę o kredyt - w dniu 17.02.2010 r. Okazuje się, że umowa jest nieczytelna, tzn., że spółdzielnia realizuje co kwartał zobowiązania kredytowe nie mając podstaw do przekazywania środków pieniężnych. Zarzuciłem spółdzielni (jako jej członek), że spółdzielnia nie robi nic w tym zakresie. Brak jakiegokolwiek pisma do banku, a przecież obowiązkiem prezesa spółdzielni powinna być dbałość o dobro swoich „owieczek”. Odrębnym zagadnieniem jest data końca spłaty kredytu. Bowiem, o ile był to kredyt na 20 lat, a pierwsza rata płatności przypadała na 25 grudnia 1994 roku to koniec kredytowania przypadać powinien na 2014 rok. I co się okazuje? Otrzymałem 20 kwietnia 2009 roku pismo ze spółdzielni. Cytuję jej fragment: „umowa o kredyt z dnia 12 lipca 1989 roku jest dokumentem nieobowiązującym, umowa ta straciła ważność w chwili przejęcia spłat przez Skarb Państwa”. Według spółdzielni to rok 2018 (grudzień) to docelowa data spłaty w/w kredytu. Nasuwa się pytanie – cztery lata spłaty rat kredytowych nie zostaje zaliczone do lat kredytowania, tzn. nie było potrzeby spłat rat kredytowych?
Razi mnie też arogancja władz tej spółdzielni, gdzie członka traktuje się jak intruza, a nie jak petenta, gdzie zebrania sprawozdawcze to zwykła farsa.
A może by tak zmienić zarząd spółdzielni, jak to uczyniła istniejąca obok spółdzielnia? Widać tam na każdym kroku zachodzące zmiany „na korzyść” lokatorów. Może ktoś następny przekaże swoje spostrzeżenia dotyczące działalności naszej spółdzielni?
Zachęcam poprzez redakcję gazety Myszkowskiej do przekazywania swoich spostrzeżeń.
Marek (nazwisko do wiadomości redakcji)
tytuł i wstęp pochodzi od redakcji (rb)
Napisz komentarz
Komentarze