Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 08:15
Przeczytaj!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kanadyjski inwestor zaskoczony decyzją Ministra Środowiska. Czy Rathdowney dokończy badania środowiskowe?

W poniedziałek 22.06 w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach Minister Środowiska i Klimatu Michał Woś ogłosił, że nie przedłuży koncesji poszukiwawczej (badawczej) inwestorowi, na badanie złoża rud cynku i ołowiu w rejonie Łaz, Rokitna, Zawiercia. Nie padła nazwa firmy, ale oczywistym jest, że chodzi o Rathdowney, kanadyjską firmę, która od prawie 10 lat prowadziła badania złoża, a kilka lat temu zapowiedziała, że jest zainteresowana wybudowaniem kopalni. Niestety nie wiedzieliśmy, że na brefingu w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim zostanie ogłoszona tak ważna decyzja dla przyszłości regionu, gdyż mielibyśmy do ministra Michała Wosia wiele pytań. Dziwić może nie tyle sama decyzja, co sposób jej ogłoszenia: bez informowania inwestora, który wydał na badania przez 10 lat około 100 mln zł. Decyzja ministra -nawet jeżeli faktycznie zapadła- nie jest ostateczna, a sposób jej ogłoszenia, wygląda na przedwyborcze podlizywanie się przeciwnikom kopalni. Dopytywaliśmy w Rathdowney o tę sprawę, ale przedstawiciel firmy stwierdził tylko, że nie będą sprawy komentować, do czasu aż otrzymają decyzję ministra Wosia na piśmie. Z prostej analizy faktów -wbrew temu jak to odtrąbiły definitywnie niektóre media- że kopalnia na pewno nie powstanie, naszym zdaniem wcale nie jest to przesądzone.
Podziel się
Oceń

W komunikacie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, dot. wizyty Ministra Środowiska i Klimatu: –Podjąłem decyzję o nieprzedłużaniu koncesji poszukiwawczej na złoża na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej – poinformował (22.06.20) w Katowicach minister środowiska Michał Woś. Podczas konferencji prasowej, w której uczestniczył też wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, szef resortu środowiska wyjaśnił, że przedsiębiorca – który chciał wybudować kopalnię cynku i ołowiu w powiecie zawierciańskim – miał 10 lat na dokładne zbadanie tych złóż i nie wykorzystał tego czasu. Jak tłumaczył minister Michał Woś, spośród 800 odwiertów, które miał wykonać inwestor, wykonał ledwie 100 i w kolejnych prośbach o przedłużenie koncesji zmniejszał tę liczbę.
Minister nawiązał także do aspektów związanych z ochroną przyrody: –Bardzo mi zależy, żeby ochrona przyrody była na jak najwyższym poziomie, żeby te piękne tereny, które mamy w województwie śląskim, czyli Jurę (…) żeby zachowały też ten swój pierwotny charakter – powiedział szef resortu środowiska.
Wojewoda Jarosław Wieczorek odniósł się z kolei do oczekiwań mieszkańców powiatu zawierciańskiego w tym temacie: –Mieszkańcy tego obszaru od wielu, wielu lat bardzo usilnie starają się, aby nie zaburzyć tej równowagi przyrodniczej na tym terenie. Wydaje się, że decyzja Pana Ministra wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom społecznym […] – podkreślił wojewoda. 
Tyle w komunikacie wspólnym ministra i ŚUW. Jest w nim jednak spore nadużycie faktów. Przyszła, ewentualna kopalnia rud cynku i ołowiu w rejonie Rokitna Szlacheckiego (najbardziej prawdopodobna lokalizacja) choć ma wielu przeciwników, to można ich liczyć w kilku może kilkunastu tysiącach. Tych uczestniczących w pikietach lub podpisujących petycje „Nie dla kopalni”.  To ciągle kilka, do kilkunastu procent mieszkańców regionu. Ministerstwo, wojewoda, samorządy, ani sam inwestor nie mają badań, np. wyników referendów lokalnych, które przesądzałyby o poparciu mieszkańców dla budowy kopalni. Te mogłyby się odbywać np. przy zatwierdzaniu zmian w Planach Zagospodarowania Przestrzennego, ale to etap kolejny, jeżeli Rathdowney wystąpiłoby o koncesję wydobywczą. 

Czy ktoś na świecie zaufa polskiemu rządowi?
Od 10 lat Rathdowney prowadzi badania na podstawie koncesji poszukiwawczej. Firma podawano wielokrotnie, wydała na to prawie 100 mln zł i w roku 2021 zamierzała ten etap skończyć. Wtedy wystąpiłaby o koncesję na wydobycie obejmującą plan budowy kopalni. Dalej byłby to bardzo trudny okres dla inwestora i całość mogłaby skończyć się niepowodzeniem. Koncesji mogliby nie dostać. Np. poprzez sprzeciw gminy (w grę wchodzi tylko gmina Łazy) do dokonania zmian w Planie Zagospodarowania Przestrzennego. To byłby też etap najciekawszych konsultacji społecznych. 

Rathdowney  wystąpił do Ministra Środowiska i Klimatu o przedłużenie koncesji badawczej, a minister postanowił tego nie uczynić. Odmowa nie była jednak poprzedzona rozmowami z inwestorem, a sam fakt ogłoszono na konferencji prasowej, nie powiadamiając firmy. Wszystko przypomina sprawę z począdku rządów PiS, kiedy „utrącono” przetarg na Caracale. Efekt jest taki, że obraziliśmy Francuzów, Prezydent Francji odwołał wtedy wizytę w Polsce, a polskie wojsko dalej nie ma nowoczesnych śmigłowców. 2-3 sztuki kupiono bez przetargu od Amerykanów. Ciekawe, czy ta sprawa też będzie miała międzynarodowe konsekwencje. Czy tym razem polski rząd obraził Kanadyjczyków? 
Jest wiele powodów, by sądzić, że międzynarodowe konsekwencje takiego działania ministra Wosia mogą nastąpić.  I wcale nie chodzi o to, że Kanadyjczycy się obrażą, bo tracą 10 lat i 100 mln. Nigdy nie mieli gwarancji, że złoże jest opłacalne, że wydane pieniądze się zwrócą z zyskiem. Chodzi właśnie o sprawy wizerunkowe i wiarygodność Polski. Jaka firma zechce zainwestować w Polsce dziesiątki, setki mln zł, jeżeli przyszłość inwestycji będzie zależała od jednej konferencji prasowej? Co innego, gdyby firmie pozwolono dokończyć badania, a na etapie starań o koncesję górniczą (wydobywczą) inwestor przegrałby te negocjacje z rządem i samorządami.
Sprawa wcale nie musi jednak być przesądzona, że to już „koniec kopalni na Jurze”, gdyż jak można się spodziewać, Rathdowney nie wycofa się z podwiniętym ogonem. Można się spodziewać odwołania od decyzji ministra, a później jej zaskarżenia, czy skierowania do międzynarodowego arbitrażu. Ale to już za tygodnie, miesiące, gdy będzie wybrany nowy lokator Pałacu Prezydenckiego. 
Jedna polemika z wypowiedzią ministra Wosia. Mówił on, że:  „Przedsiębiorca miał bardzo dużo czasu na rozpoznanie złóż, ale z tej szansy nie skorzystał. Okazało się, że z 800 złożonych wniosków o odwierty, wykonał tylko 100, dlatego decyzja jest uzasadniona. Po rozważeniu wszystkich racji i kontrowersji, wysłuchaniu głosów i apeli mieszkańców i władz samorządowych, podjąłem decyzję, że koncesja poszukiwawcza na złoża cynku i ołowiu na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej nie będzie przedłużana. Bardzo zależy, żeby nasza piękna przyroda, nasze piękne tereny, które mamy na Jurze, m.  in. Ogrodzieniec, żeby zachowały swój pierwotny charakter” – mówi Michał Woś, minister środowiska.
Normalne jest, że na początku badań geologicznych sieć zarzuca się szeroko, stąd pewnie te 800 planowanych odwiertów. Później im dokładniejszy jest wynik badań, ilość odwiertów się zmniejsza. Po co je robić, jeżeli dotychczasowe już dały wiedzę o zasobności złoża? Rathdowney, chyba w 2018 ogłosił, że złoże jest wystarczająco zbadane, przedstawili wyniki tych badań.  Ministrowi zależy, aby „m. in. Ogrodzieniec zachował swój pierwotny charakter”. Ogrodzieniec to miasto przemysłowe, ze śladami dawnej Cementowni Wiek i terenami po Izolacji, producencie wyrobów z azbestu. W większości już zrekultywowane. Dlatego sądzę, że mówiąc „Ogrodzieniec” minister mógł mieć na myśli zamek o tej nazwie, ale w Podzamczu. Stąd jednak moja wątpliwość: czy minister wie o czym mówi i co chce zachować? Ze wzgórza zamku w Podzamczu widać przemysł Olkusza, Dąbrowy Górniczej i pozostałości poprzemysłowe Ogrodzieńca z jednej strony i prawdziwe tereny przyrodnicze Jury w drugą stronę, patrząc na Ryczów, Pilicę. 
- Kopalnia w praktyce nie ma szans powstać – mówił min. Woś w Katowicach - Następne etapy podlegają już bowiem opiniowaniu przez władze lokalne, podlegają przepisom o planach zagospodarowania przestrzennego. Dlatego możemy poinformować mieszkańców naszej pięknej Jury, że nie ma zagrożenia, aby te tereny zostały w jakikolwiek sposób uszczuplone w stosunku do tego co mamy dzisiaj.
- To jest dobra informacja, bo te piękne obszary w województwie śląskim, skupione wokół Ogrodzieńca na Jurze, podlegają naszym szczególnym zainteresowaniom i troskom. Zdecydowana decyzja pana ministra wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym, a także naprzeciw logice – mówi Jarosław Wieczorek Wojewoda Śląski,  który podkreślał rolę rządu Zjednoczonej Prawicy w tym, że kopalnia na Jurze nie powstanie.
Ta wypowiedź wojewody wyraźnie wskazuje, że chodzi o bieżącą politykę (w niedzielę Zjednoczona Prawica chce głosów na Andrzeja Dudę), a nie o długoterminowe decyzje gospodarcze. Próba utrącenia kopalni na etapie ministerialnym właśnie odbiera mieszkańcom możliwość współdecydowania, np. opiniowanie Planu Zagospodarowania Przestrzennego. 

Kanadyjczycy czekają na dokumenty
Jak pisaliśmy na wstępie, firma Rathdowney nie została powiadomiona o negatywnej decyzji Ministerstwa Środowiska i Klimatu. Bartosz Wladimirow z Rathdowney Polska, pytany przez nas o ocenę decyzji ministerstwa powiedział krótko: -Jak tylko otrzymamy tę decyzję na piśmie, ustosunkujemy się do niej.
Decyzja ministerstwa to drugi „fakt medialny” zamiast rzeczowych dokumentów w sprawie przyszłej kopalni. Podobnie było, gdy firma wystąpiła do Lasów Państwowych, dokładnie do Nadleśnictwa Siewierz o przyrzeczenie dzierżawy gruntów leśnych w rejonie Łaz, w kier. Zawiercia i Rokitna. Też o decyzji państwowej firmy inwestor dowiedział się z mediów, a na pisemną decyzję przyszło mu czekać długie tygodnie. Dlatego teraz na decyzje dotyczące inwestycji planowanej na 500 mln zł, a ogłaszane na konferencji prasowej, przy zaskoczeniu inwestora, który o niczym nie jest informowany, do czasu rozstrzygnięcia, kto wygra wybory prezydenckie, zamierzamy patrzeć ze sporą dawką krytycyzmu. Ostentacyjny sprzeciw dla tej inwestycji wydaje się być na pokaz, taki pokaz przedwyborczy. Bo skoro ludzie krzyczą „Nie dla kopalni” to może pokrzyczymy wraz z nimi? 


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: SebastianTreść komentarza: Zbawiciel! Znalazł przyczynę. Teraz znajdź rozwiązanie problemu. Najlepiej sam się tam zatrudnij a dowiesz się jak to PiS rozkradł Pocztę i upodlił zwykłych listonoszy, przekonaj się jak się haruje w deszczu, śniegu, upale, mrozie po 12 godzin dziennie za najniższą krajową.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 17:35Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSI P Autor komentarza: PIOTRTreść komentarza: Pan Budka nie wie co zrobić ze źle zarządzanymi spółkami ! Tylko rozliczałby byłych prezesów np. OrlenuData dodania komentarza: 28.03.2024, 10:33Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSIAutor komentarza: pit2010Treść komentarza: "od 2 miesięcy nie są roznoszone listy". Panie redaktorze, od 13.12.2023 rządzi koalicja trzynastego grudnia a nie PIS.Data dodania komentarza: 27.03.2024, 18:04Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSIAutor komentarza: PrawdaTreść komentarza: Większość urzędów brakuje listonoszy nawet całe urlopy z zeszłego roku są nie wybrane bo powiększone rejony i brak osób na zastępstwa urlopowe , jak zwolnią więcej listonoszy sposobem nieprzedłurzenia umów i blokady przyjmowania nowych to efekt będzie jeszcze gorszyData dodania komentarza: 27.03.2024, 14:59Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSIAutor komentarza: NiezadowolonyTreść komentarza: Po dropsy moge iść do spożywczego a kurier przyniesie mi przesyłkę na drugi dzień z drugiego końca kraju. STOP lenistwu.Data dodania komentarza: 27.03.2024, 07:05Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSIAutor komentarza: DAREKTreść komentarza: Prezes tylko tak potrafi. LOT też chciał ratować od zwolnień ludzi. Na szczęście to prezes wyleciał i jak widać LOT ma się dobrze. Na nieszczęście PP prezesa przytuliła.Data dodania komentarza: 26.03.2024, 21:18Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSI
Reklama
Reklama
Reklama