Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 00:00
Przeczytaj!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Ochrona dzikiej przyrody mogła zapobiec epidemii koronawirusa SARS-CoV-2

Ponad 200 000 zakażonych w 170 krajach na świecie w ciągu 3 miesięcy. To obecny bilans epidemii nowego koronawirusa. SARS-CoV-2 nie był pierwszy. Jednak ani epidemia SARS, ani ptasia grypa nie były wystarczającymi ostrzeżeniami dla ludzi, skłaniającymi do zaostrzenia prawa dotyczącego handlu egzotycznymi gatunkami na całym świecie. Dziś mamy pewność, że to właśnie ochrona dzikiej przyrody może zapobiec kolejnym epidemiom chorób odzwierzęcych.
Podziel się
Oceń

Chiny, po wybuchu epidemii koronawirusa pod koniec lutego 2020, podjęły „decyzję o całkowitym zakazie nielegalnego handlu dziką fauną i florą oraz wyeliminowaniu konsumpcji dzikich zwierząt w celu ochrony życia i zdrowia ludzi”. Choć to bardzo dobra wiadomość to należy zauważyć, że zakaz jest tymczasowy i nie została jeszcze określona liczba gatunków, które zostaną objęte ochroną, sposób nadzoru nad przestrzeganiem przepisów, ani forma zapewnienia bezpieczeństwa i zdrowia ludziom. Dlaczego zmiana prawa dotyczącego ochrony dzikiej przyrody w jednym kraju na świecie może mieć ogromne znaczenie dla nas wszystkich?


Skąd się wziął koronawirus
Pierwsze przypadki nowego wirusa zostały wykryte w chińskim mieście Wuhan w grudniu 2019 r. Na początku stycznia SARS-Cov-2 zidentyfikowano jako rodzaj koronawirusa i powiązano zachorowania z lokalnym targiem. Koronawirusy to grupa wirusów, których nosicielami mogą być ptaki lub ssaki. Od nich mogą zarazić się także ludzie, u których powodują one infekcje układu oddechowego. O tym, w jaki sposób nowy koronawirus przeniósł się na człowieka, wiemy ciągle niewiele. Jednym z pierwszych tropów były łuskowce (pangoliny), które miały być ogniwem pośrednim dla wirusa między nietoperzami, a ludźmi. Przebadano próbki łuskowców z nielegalnego handlu, jednak koronawirus obecny w ich organizmach wykazuje podobieństwo między 85,5% a 92,4% z genomu wirusa SARS-Cov-2 z organizmu człowieka. W badaniu opublikowanym 3 lutego stwierdzono, że koronawirus nietoperza dzielił 96% swojego materiału genetycznego z wirusem, który powoduje COVID-19. Nietoperze mogły przekazać wirusa ludziom, ale istnieją kluczowe różnice w dwóch wirusach. To sugeruje, że ten specyficzny koronawirus nie przeszedł bezpośrednio z nietoperza na człowieka, ale mógł zostać przekazany ludziom przez gospodarza pośredniego.
Dziki biznes i „mokre” targi


Jednak bez względu na wynik kolejnych analiz, ani nietoperze, ani łuskowce nie są winne obecnej sytuacji. Łuskowce to jeden z wielu gatunków na świecie, które w wyniku kłusownictwa znalazły się na skraju wyginięcia. Coraz częściej padają ofiarą nielegalnej przestępczości przeciwko dzikiej przyrodzie - głównie w Azji oraz w Afryce, gdzie zabija się je dla mięsa i łusek. Każdego roku ofiarą nielegalnego handlu tylko w lasach centralnej Afryki pada od 400 000 do nawet 2,7 mln tych zwierząt.

Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) szacuje, że globalny przemysł handlu dziką fauną i florą jest wart od 7 do 23 mld USD rocznie.  Według raportu Global Financial Integrity z 2017 stanowi czwarty co do wielkości światowy nielegalny handel po narkotykach, handlu ludźmi i podróbkami (sfałszowane pieniądze i dokumenty). Nielegalne rynki żywych i martwych dzikich zwierząt są powszechne w wielu krajach azjatyckich. Przez zapotrzebowanie na mięso dzikich zwierząt powszechnym problemem stały się wnyki zastawiane przez kłusowników. W rezultacie tych działań giną kolejne rzadkie gatunki zwierząt. Nawet jeśli handel nimi jest zabroniony, okazuje się, że egzekwowanie prawa jest słabe lub po prostu nie istnieje.
Te nielegalne działania nie tylko zagrażają różnorodności biologicznej, także warunki w jakich są później przetrzymywane zwierzęta sprawiają, że pojawia się bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia ludzi, co może mieć znaczący wpływ na społeczności i gospodarki zarówno lokalnie, jak i globalnie. Tak zwane „mokre” targi to miejsca, gdzie można kupić zarówno żywe zwierzęta jak i surowe mięso. Zwierzęta są często przetrzymywane w ciasnych klatkach stojących jedne na drugich. To z kolei sprawia, że kaleczą się nawzajem, a ich odchody są właściwie wszędzie. W sąsiadujących klatkach znajdują się najróżniejsze gatunki zwierząt, nierzadko wśród nich pojawiają się te, które są objęte ochroną. W takich warunkach ryzyko przenoszenia się chorób między zwierzętami, jak i ze zwierząt na ludzi jest bardzo duże. Epidemie chorób odzwierzęcych pokazują, że okrutne traktowanie zwierząt nie pozostaje bez wpływu na bezpieczeństwo ludzi.
Historia lubi się powtarzać
SARS-Cov-2 nie był pierwszy. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wskazuje choroby odzwierzęce jako znaczący procent wszystkich nowo zidentyfikowanych, a także istniejących chorób zakaźnych. W latach 2003-2006 świat drżał w obawie przed ptasią grypą, czyli wirusem H5N1. Główne ognisko choroby znajdowało się w Chinach, a wirus zaczął rozprzestrzeniać się w Azji. Do Polski dotarł w 2006 roku. Jednak w przypadku H5N1 do zarażenia dochodziło tylko w wyniku kontaktu z ptactwem lub jego odchodami. Epidemię udało się opanować szybko dzięki wdrożeniu odpowiednich przepisów dotyczących higieny. 
Poważną epidemią wirusową był SARS w latach 2002-2003, który przeszedł na człowieka z drapieżnego ssaka – pagumy chińskiej. Także w tym wypadku rezerwuarem przodków tego wirusa mogły być nietoperze. Aby jednak skutecznie zainfekować człowieka wirus musiał wielokrotnie zmutować, w tym u gatunku pośredniego, którym była paguma. Stało się to zapewne na tagu zwierzęcym w Guangdong, gdzie sprzedawane były zarówno nietoperze jak i pagumy. Tym razem jednak epidemia rozprzestrzeniła się głównie w Azji, a poza nią odnotowano jedynie nieliczne przypadki. W obliczu epidemii SARS przepisy dotyczące nielegalnego handlu dziką fauną i florą zostały zaostrzone. 

Niestety tylko na kilka miesięcy. Jak widać, historia lubi się powtarzać, lecz tym razem mamy do czynienia z inną skalą zarażeń. Przypadek koronawirusa SARS-CoV-2 jest dla nas kolejnym ostrzeżeniem.
Blaski i cienie życia w globalnej wiosce
Żyjemy w czasach ogromnej mobilności, w których granice między państwami stały się łatwe do przekroczenia, bądź, jak w przypadku UE, niezauważalne. W ciągu kilku godzin jesteśmy w stanie pokonać kilka tysięcy kilometrów. To sprawia, że brak odpowiednich przepisów dotyczących ochrony dzikiej przyrody oraz ich egzekwowania na „mokrym” targu w jednej z azjatyckich prowincji prowadzi do zamknięcia szkoły w Poznaniu, urzędu w Szczecinie czy żłobka w podwarszawskiej gminie. Jest na to jedno lekarstwo: zaostrzenie i bezwzględne egzekwowanie prawa w kwestii ochrony przyrody, w tym handlu dzikimi zwierzętami na poziomie krajowym oraz międzynarodowym. Musimy też podjąć solidarne działania na rzecz poprawy stanu środowiska naturalnego, wspierając kraje Globalnego Południa, gdzie zabijane i skąd przemycane są dzikie zwierzęta. To one w efekcie tracą też najwięcej, bo dzika przyroda jest wartością, której ich pozbawiamy. Właśnie dlatego Fundacja WWF Polska wspiera działania biura WWF Mjanma, które zajmuje się m.in. likwidacją targów, na których sprzedawane są zagrożone gatunki i egzekwowaniem prawa w zakresie ochrony dzikiej przyrody - w szczególności ograniczenia handlu gatunkami roślin i zwierząt zagrożonych wyginięciem. 

Dziś te działania są dla nas ważniejsze niż kiedykolwiek. 
Dane z dn. 18.03.2020  Opracowanie WWF Polska


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: SebastianTreść komentarza: Zbawiciel! Znalazł przyczynę. Teraz znajdź rozwiązanie problemu. Najlepiej sam się tam zatrudnij a dowiesz się jak to PiS rozkradł Pocztę i upodlił zwykłych listonoszy, przekonaj się jak się haruje w deszczu, śniegu, upale, mrozie po 12 godzin dziennie za najniższą krajową.Data dodania komentarza: 28.03.2024, 17:35Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSI P Autor komentarza: PIOTRTreść komentarza: Pan Budka nie wie co zrobić ze źle zarządzanymi spółkami ! Tylko rozliczałby byłych prezesów np. OrlenuData dodania komentarza: 28.03.2024, 10:33Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSIAutor komentarza: pit2010Treść komentarza: "od 2 miesięcy nie są roznoszone listy". Panie redaktorze, od 13.12.2023 rządzi koalicja trzynastego grudnia a nie PIS.Data dodania komentarza: 27.03.2024, 18:04Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSIAutor komentarza: PrawdaTreść komentarza: Większość urzędów brakuje listonoszy nawet całe urlopy z zeszłego roku są nie wybrane bo powiększone rejony i brak osób na zastępstwa urlopowe , jak zwolnią więcej listonoszy sposobem nieprzedłurzenia umów i blokady przyjmowania nowych to efekt będzie jeszcze gorszyData dodania komentarza: 27.03.2024, 14:59Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSIAutor komentarza: NiezadowolonyTreść komentarza: Po dropsy moge iść do spożywczego a kurier przyniesie mi przesyłkę na drugi dzień z drugiego końca kraju. STOP lenistwu.Data dodania komentarza: 27.03.2024, 07:05Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSIAutor komentarza: DAREKTreść komentarza: Prezes tylko tak potrafi. LOT też chciał ratować od zwolnień ludzi. Na szczęście to prezes wyleciał i jak widać LOT ma się dobrze. Na nieszczęście PP prezesa przytuliła.Data dodania komentarza: 26.03.2024, 21:18Źródło komentarza: UPADAJĄCA POCZTA LISTÓW NIE NOSI
Reklama
Reklama
Reklama