Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 24 kwietnia 2024 05:46
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

WÓJT, KTÓRA JEST KOBIETĄ

Minął rok z kawałkiem w 5-letniej kadencji samorządu. Po raz pierwszy jest to kadencja właśnie pięcioletnia, gdy parlamentarna większość, głównie PiS, wydłużyła kadencję samorządów z lat 4 do pięciu. Wg ordynacji sprzed zmiany, mielibyśmy już ¼ kadencji, mamy 1/5. Ale to ciągle pełny rok pracy samorządów. W cyklu wywiadów będziemy rozmawiać z samorządowcami, dla których był to rok ciekawej pracy. W gminie Poraj od roku wójtem jest Katarzyna Kaźmierczak. Po roku pracy rozmawiamy o tym co się udało, co jest do zrobienia. W tej rozmowie pojawił się jeden temat, którego nie planowałem, ani się nie spodziewałem. Że będąc Wójtem Gminy Poraj Katarzyna Kaźmierczak spotkała się z objawami szowinizmu.
Podziel się
Oceń

Minął rok z kawałkiem w 5-letniej kadencji samorządu. Po raz pierwszy jest to kadencja właśnie pięcioletnia, gdy parlamentarna większość, głównie PiS, wydłużyła kadencję samorządów z lat 4 do pięciu. Wg ordynacji sprzed zmiany, mielibyśmy już ¼ kadencji, mamy 1/5. Ale to ciągle pełny rok pracy samorządów. W cyklu wywiadów będziemy rozmawiać z samorządowcami, dla których był to rok ciekawej pracy. W gminie Poraj od roku wójtem jest Katarzyna Kaźmierczak. Po roku pracy rozmawiamy o tym co się udało, co jest do zrobienia. W tej rozmowie pojawił się jeden temat, którego nie planowałem, ani się nie spodziewałem. Że będąc Wójtem Gminy Poraj Katarzyna Kaźmierczak spotkała się z objawami szowinizmu.


 

Gazeta Myszkowska: -Pani wójt, spotykamy się rok po wyborach. Rok temu, gdy zaczynała pani pracę, gmina Poraj była w bardzo trudnej sytuacji. Rozmawiamy przed Bożym Narodzeniem, wywiad ukaże się na początku roku. Może więc jakieś pozytywne informacje? Jak po roku wygląda sytuacja w gminie Poraj, dotychczas podawanej jako przykład gminy w powiecie myszkowskim najbardziej zadłużonej, realizującej program naprawczy.


 

Katarzyna Kaźmierczak: -Jest, myślę stabilnie to jest to pierwsze i najważniejsze w tym czasie. Mamy stuprocentową płynność finansową i żadnych wymagalnych zobowiązań finansowych na koniec roku. I gdyby nie sytuacja opisywana również przez Gazetę Myszkowską, związana z koniecznością wypłaty kolejnej transzy odszkodowania, tak to nazwijmy, to w związku z tym jest konieczność wyemitowania, niestety podkreślam, wyemitowania obligacji. Ponieważ kwestia kredytu w rachunku bieżącym nie wchodziła w grę, ze względu na to, że była to już końcówka roku, sprawa wyszła w ostatnim kwartale.


 

Gdyby nie ta sytuacja, to można by na koniec roku przedstawić już znaczne oszczędności. Tym bardziej, że obciążenia, które już nas dotknęły i będą dotyczyły następnego roku budżetowego ze strony Państwa dotyczą małych gmin również, a może przede wszystkim. Dla gmin, które już były w trudnej sytuacji finansowej tym bardziej. Po wielu spotkaniach, nie tylko z włodarzami z naszego terenu, mam informacje, że tym naszym przykładem, a nie był to dobry przykład, mogą pójść inne gminy, z uwagi na te nakładane na gminy nowe obciążenia.


 

GM: -Co to za przykład? Co źle zrobiła gmina Poraj?


 

K.K.: -Chodziło mi o to, że coraz więcej gmin będzie musiało wdrażać programy naprawcze, jak my i w tym sensie nie był to dobry przykład, nie mogąc udźwignąć tych nowych obciążeń. Dotyczy to przede wszystkim oświaty. W gminach, w których jest jedna szkoła, dwie szkoły, a są takie gminy teraz w okolicy, ten problem jest minimalny lub jest niewielki. W naszym przypadku ten problem jest poważny.


 

GM: -Przygotowujemy analizę o ile wzrosły koszty oświaty w poszczególnych gminach po serii „reform”: likwidacji gimnazjów, podwójny rocznik w szkołach średnich. Gmina Żarki zareagowała pierwsza, po części sama proponując przyjrzenie się jak wzrosły wydatki w gminach na oświatę. W szkole w cudzysłowie „najtańszej” nauka ucznia kosztuje ok.1500 zł, a w szkole „najdroższej”, w gminie Żarki jest to akurat Jaworznik, 17.000 zł. Nie jest to rozmowa o likwidacji szkół, ale czy gminy czasem nie powinny takich kroków rozważać?


 

K.K.: -Rozsądek nie ma tu nic do rzeczy. Nawet gdyby sytuacja była tak poważna, że trzeba byłoby pomyśleć o połączeniu na przykład placówek w jakiś zespół szkół, bo absolutnie nie mówię o likwidacji, to wiemy, że obecna polityka Kuratorium Oświaty jest taka, że kuratorium oświaty, myślę, że nie tylko Śląskie Kuratorium Oświaty, absolutnie na to nie pozwoli. Takie oświadczenie pani Kurator kiedyś złożyła i myślę, że mocno się tego trzyma. Wiem, że nawet likwidacja filii w jednej z sąsiednich gmin, co wydawało się być sprawą bezproblemową i oczywistą, ostatecznie okazała się problematyczna.


 

GM: -Pamiętam wypowiedzi pani Kurator (śląskiej), że nie pozwoli na zamknięcie żadnej szkoły. Ale problem braku finansowania oświaty nie zniknie. Gmina Poraj nie jest tu wyjątkiem, wszystkie gminy mówią o coraz większych kosztach związanych z reformą, a raczej deformą oświaty. Udało się w gminie Poraj policzyć, ile więcej nas kosztuje utrzymanie szkół?


 

K.K.: -Był taki moment, że zbliżaliśmy się do finansowania szkół w proporcjach 50/50, to znaczy, że subwencja oświatowa pokrywała 50% kosztów. Żeby była pełna jasność, mówię tu tylko o utrzymaniu stanowisk pracy, o nauczycielach. Do tego dochodzi utrzymanie bazy, remonty, cieknące rynny. Dyrektorki szkół stanęły mocno na wysokości zadania i z wieloma problemami radzą sobie same, z wykorzystaniem, czy to środków Rady Rodziców, wykorzystywanych za zgodą Rady Rodziców, czy o środki które szkołom uda się „zarobić”, na różnych imprezach, szkolnych festynach.


 

Wracając do tych proporcji, teoretycznie powinno być lepiej, bo mamy jeden rocznik mniej, dzieci w szkołach ubywa. Praktycznie znowu zbliżyliśmy się do proporcji 60% po naszej stronie, 40% subwencja. Szczegółowe dane związane nie tylko z oświatą, ale też utratą części podatków, związanych przede wszystkim ze zmniejszeniem przez Rząd podatku PIT, wkrótce chcemy pokazać w formie graficznej, ile gmina na tych zmianach straciła.


 

GM: -Na ostatniej sesji Rady Gminy Poraj byli radni, którzy kontestowali wysokość dodatków dla dyrektorów. Nie były to szokujące kwoty, po 800-900 zł, a dyrektorzy mają naprawdę trudną pracę. Nie wiem czy świadomie, ale radni dawali w ten sposób do zrozumienia, że dla nich oświata, edukacja nie jest ważna. Bo co innego takie głosowanie miałoby pokazać? Przeciwstawiali wydatkom na oświatę, np. wydatki na inwestycje jako ważniejsze.


 

K.K.: -Radni mają z tym problem, mówię tu przede wszystkim o moich oponentach. Z jednej strony zdają sobie sprawę z tego, że nie my, jako gmina generujemy te koszty, czy to zwiększając zatrudnienie w szkołach, bo tego nie robimy, czy też wymyślając nowe profile klas. Urządzając pracownie z własnych środków. Wszystko są to nowe obciążenia, które płyną ze strony Rządu. Niejednoznacznie, ale ci radni sugerują zamknięcie najmniejszych placówek. Niejednoznacznie, bo gdyby to powiedzieli wprost, byłaby natychmiastowa reakcja z tych środowisk, ze strony rodziców. Tam gdzie teoretycznie można coś zaoszczędzić (np. dodatki dla dyrektorów), próbują swoje 5 groszy wrzucić. Ale gdy tych samych radnych skonfrontujemy z problemem, były takie sytuacje, np. kiedy nauczyciele strajkowali, gdy przedstawiciele nauczycieli byli na komisji, na ostatniej byli dyrektorzy, wtedy te argumenty radnych słabną.


 

Za to gdy już nie ma nauczycieli, dyrektorów, temat wraca. Trudno powiedzieć, czy radni są przeciwni oświacie, ale na pewno nie podoba im się, ile do niej dokładamy. Natomiast w propozycjach zmian w budżecie, przesunięć, takich propozycji nie miałam, żeby na oświatę przesunąć więcej środków, skoro wiemy, że nie jest wystarczająco finansowana, jest deficytowa.


 

GM: -Ale były np. takie propozycje przesunięć, my rozmawiamy przed uchwaleniem budżetu, wywiad ukaże się już po jego uchwaleniu, więc nie wiem jakie zmiany w budżecie ostatecznie przyjmą radni. Ale chodzi mi raczej o sposób myślenia. Pani poprzednika, Łukasza Stacherę, krytykowano za zbyt duże wydatki na sport. Nie oceniam, czy był to zarzut słuszny. Radna z Żarek Letniska złożyła wniosek, aby obciąć o 100.000 zł wydatki na sport. I radni ten wniosek poparli. Propozycja padła akurat wtedy, gdy Karol Sioła z Shoguna Żarki Letnisko zdobył tytuł mistrza świata w ju-jitsu. A klub od lat narzeka, że ze strony Gminy Poraj nie otrzymuje pomocy nawet w wyjazdach na zawody, te koszty ponoszą rodzice zawodników.


 

K.K.: -Dokładnie.


 

GM: -Takie kluby jak Shogun czują się oszukane. Odnoszą sukcesy, a tu propozycje, żeby środki na sport obniżyć. Stąd pytanie, czy rzeczywiście za dużo wydajemy na sport i kulturę? Może trzeba te pieniądze inaczej wydawać? Bo nie wydaje mi się błędem, że gmina Poraj starała się więcej przeznaczać na sport i kulturę.


 

K.K.: -Trzeba tu położyć bardzo mocny nacisk na to, że w dziale „sport” mieściło się przede wszystkim szkolenie dzieci i młodzieży. Dlatego ja w swoich propozycjach nie zamierzałam na tym oszczędzać. Ta pula pieniędzy przeznacza na sport nie jest gigantyczna. Od wielu lat było to 250.000 zł i taka sama kwota została wpisana w projekt budżetu na 2020. Była propozycja, aby zmniejszyć to o 100.000 zł, padła też propozycja zmniejszenia o 50 tys. Ja osobiście zamierzam zdywersyfikować podział tej puli. Pojawiły się nowe podmioty. Klub Shogun, który ma w swoich szeregach i ma prawo chwalić się sukcesem Karola, który jest Mistrzem Świata w Ju-jitsu, działa obecnie w strukturach śląskich, ale zamierza się przenieść formalnie do Żarek Letniska. Wiem również o planach środowiska żeglarskiego. Są to wszystko działania na rzecz dzieci i młodzieży. Na spotkaniu w klubie Shogun powiedziałam coś, co będę powtarzać przy każdej okazji, że dla tych dzieci, które angażują się w sport, jest sytuacja wymarzona: pojawia się idol, wzór. Ktoś niewiele od nich starszy może być ich idolem w kontrze do youtuberów, którzy często są wśród dzieci, młodzieży największymi autorytetami. A pojawia się ktoś, kto pokazuje, że swoją pracą można osiągnąć sukces. Dlatego jest to najgorszy moment, żeby powiedzieć: na sport będzie mniej. Bo co w zamian? Jeżeli chcemy wychowywać dzieci w dobrej kulturze spędzania wolnego czasu, to jest to najgorszy moment, żeby zdejmować środki z wydatków na sport. Zwłaszcza, że pomysły, gdzie je ulokować w zamian, są zazwyczaj takie same: tu remont, jakaś droga.


 

GM: -Pytając czy pani zdaniem wszyscy radni rozumieją problemy oświaty, bo te wydatki przeciwstawiano np. wydatkom na remonty dróg, zastanawiałem się czy radni rozumieją jakie są podstawowe zadania gminy. Uproszczę problem, przedstawiając go tak: gdyby gmina miała tak mało pieniędzy, że musiałaby wybierać: remontować drogi, czy utrzymywać szkoły, to wybrano by drogi, zamykając szkoły? Przestalibyśmy posyłać dzieci do szkół, ale budowalibyśmy drogi do tych szkół?


 

K.K.: -To rozważania czysto teoretyczne, gdyż wiadomo, że gmina musi ponosić koszty utrzymania placówek oświatowych. Ich utrzymanie na odpowiednim poziomie jest trudne, ale to robimy. Nie da się tego w żaden sposób poprzesuwać. Kwestia dróg, to przede wszystkim umiejętność pozyskiwania na ten cel środków zewnętrznych.


 

GM: -I Gmina Poraj pod tym względem wypadała dobrze. Jeżeli popatrzymy np. na sukcesy Gminy Żarki i porażki Myszkowa, to gminie Poraj na pewno bliżej do Żarek. Pani poprzednika Łukasza Stacherę przeciwnicy krytykowali za zbyt duże zadłużenie gminy. Gmina wtedy sporo zainwestowała w ośrodek nad Zalewem porajskim, kupując grunty od RGW. Później pozyskano na budowę Mariny Poraj spore środki zewnętrzne. Dzisiaj widać jak to miejsce rozkwita. Ale skutkiem był rzeczywiście wzrost zadłużenia.


 

To nie zmienia faktu, że ludzie chcą więcej. Mówią: czas na Żarki Letnisko, aby drugi człon nazwy miejscowości nie umarł. Że letniskowa historia miejscowości powinna otrzymać wsparcie rozwojowe, być takim drugim ośrodkiem wypoczynku jak dobry przykład Mariny Poraj. Patrząc na bardzo pozytywne doświadczenia z budową Mariny Poraj, czy ta wiedza urzędników nie powinna być teraz wykorzystana dla odbudowy rekreacji w Żarkach Letnisku? A chodzi oczywiście o basen.


 

K.K.: -Ja tylko uzupełnię, że to nie jest tylko Marina Poraj, ale też strefa, którą nazywamy Zalewem Atrakcji, na działkach odkupionych od Regionalnego Funduszu Gospodarczego, które są świetnym terenem do rekreacji, imprez które się tam odbywają. I żeby była pełna jasność, nie chodzi wyłącznie o Dni Gminy Poraj, ale o cykl 5-6 imprez o charakterze nie tak masowym jak Dni Gminy Poraj. Ta strefa jest też w pełni przygotowana do imprez komercyjnych, które tam będziemy chcieli zrobić w 2020 roku.


 

Wracając do Żarek Letniska. Nigdy nie twierdziłam, że basen jest tam niepotrzebny. Mówię to w kontrze do pewnych głosów, które się zdarzały. Decyzja o formalnym zamknięciu basenu w ubiegłym roku, mimo jego napełnienia, była bardzo świadoma. Zbiornik musiał być napełniony, ale gmina nie mogła wziąć odpowiedzialności za bezpieczeństwo osób, które korzystają z tego kąpieliska. Nie chodziło tylko i wyłącznie o zanieczyszczenie wody, bo ono miało miejsce, zwłaszcza w czasie upałów. Nawet nie chodzi tu o zanieczyszczenia odpadami, ściekami, co też się zdarzało w poprzednich latach, ale o sinice, które pojawiają się w trakcie upalnych tygodni. Chodzi o stan techniczny niecki basenu, który wpływa też na jakość wody, a przede wszystkim na bezpieczeństwo wchodzenia, użytkowania.


 

Nie zmieniłabym tej decyzji o zamknięciu kąpieliska, choć konsekwencje były dla mnie przykre. Przy każdej okazji mi to wypominano. Ale najważniejsze jest to, co zamierzamy zrobić dalej.


 

GM: -Osobiście uważam, że była to decyzja słuszna. W basenie woda była, kto chce, może się kąpać. Ale gmina nie ponosi ogromnych kosztów ochrony basenu. Unika odpowiedzialności prawnej. Kąpiemy się na własne ryzyko. Takie mamy czasy, że zarządca obiektu odpowiada praktycznie za wszystko. Latem 2020 spodziewam się, że sytuacja się powtórzy? Ale jaka jest przyszłość tego basenu? Spójrzmy na gminę Żarki, która za 2,6 mln zł modernizuje swoje kąpielisko, niewiele dokładając z własnego budżetu. Czy gmina Poraj nie powinna iść w przypadku Żarek Letniska podobną drogą?


 

K.K.: -Dokładnie tak. I tak to będzie się toczyć. Musimy zacząć od oceny stanu technicznego obiektu i to się dzieje, bo taka opinia przez gminę została już zlecona do wykonania. W tym roku zlecimy ekspertyzę budowlaną ze wskazaniami w jakim kierunku powinien iść remont niecki, nabrzeży, związanych z samym kąpieliskiem. Przypomnę, że za kadencji wójta Mariana Szczerbaka zostały wykonane inwestycje w zaplecze i ta infrastruktura jest.


 

Natomiast jeśli chodzi o samą nieckę, to już teraz w ramach Regionalnych Inwestycji Terytorialnych Subregionu Północnego Woj. Śląskiego mówiąc kolokwialnie „zafiszkowaliśmy się” na remont basenu w nawiązaniu do małej retencji. Konkurencji w tej materii nie ma zbyt wielkiej w Subregionie Północnym. Zbiorniki w Blachowni czy Częstochowie w niedalekiej przeszłości były remontowane. Więc szanse są bardzo duże. Potrzebny będzie wkład własny, który będziemy zabezpieczać na kolejny rok budżetowy. Sądzę, że jest to realne na przestrzeni lat 2021-22. Asekuracyjnie mówię o roku 2022, bo z praktyki wynika, że takie projekty się przesuwają. Ale zamierzamy po te środki sięgnąć, oraz po inne, które będą w najbliższym okresie programowania. W tym sensie jest nam na rękę, że to się zadzieje w latach 21-22, kiedy -mam nadzieję- gmina Poraj szczęśliwie wyjdzie już z programu naprawczego.


 

GM: -Miałem pytać, kiedy ten moment nastąpi. W tyle głowy mam te rosnące wydatki na oświatę. Chyba, że rząd znajdzie środki na zwiększenie subwencji w znaczącym zakresie.


 

K.K.: -Na razie rząd wzrost wydatków kompensuje nam w bardzo nieznaczącym stopniu.


 

GM: -Jeszcze nawiążę do Żarek Letniska pytaniem o drugi etap kanalizacji. Czy przejdzie ona wreszcie za tory w kierunku szkoły?


 

K.K.: -Powiem jeszcze jedną rzecz dotyczącą basenu. Bardzo często spotykam się z mieszkańcami Żarek Letniska, formalnie i nieformalnie, z organizacjami tam działającymi. I pojawiają się ciekawe pomysły, niektóre by mi do głowy nie przyszły, a możemy je wykorzystać projektując remont basenu. Temat cały czas jest na wierzchu.


 

Są dwie koncepcje: pierwsza- kąpielisko plus mała retencja, bardzo potrzebna, zwłaszcza latem, gdy mieszkańcy zaczynają podlewać ogródki. Czyli kąpielisko + zbiornik techniczny. Drugi pomysł zrodził się niedawno. Basen jest bardzo duży i nie stać nas, żeby w całości był kąpieliskiem. I nie oczekują tego mieszkańcy, chcą kąpieliska od strony plaży, gdzie są szatnie, łazienki. Padła propozycja od mieszkańców, żeby z drugiej strony powstał zbiornik w 100% ekologiczny. Zadrzewiony, jako siedlisko ptactwa, niedostępne do kąpieli, tylko tworzące nowy ekosystem. Będziemy sprawdzać, czy jest możliwa realizacja takiej koncepcji w ramach małej retencji, czy z innych funduszy. Mam obiecane wsparcie mieszkańców, którzy chcą pomóc intelektualnie, technicznie i logistycznie. To bardzo dużo. Muszę dbać, abyśmy w tych rozmowach nie opierali się na emocjach i resentymentach. Bo nie da się powtórzyć sukcesu basenu z lat 60-tych, dokładnie z 1964 roku, kiedy basen powstawał. Od tego czasu zmieniło się wszystko, a część mieszkańców mówi, że nie zmieniło się nic, że ma być „jak dawniej”. To nierealne.


 

GM: -Są dobre i złe przykłady zmieniania przestrzeni rekreacyjnej. Za udany projekt, mieszkańcy nie tylko Tychów, uważają Ośrodek Wypoczynkowy Paprocany. Można go porównać do naszej Mariny Poraj i Zalewu Atrakcji. Ale znalazłbym też przykłady nieciekawych kąpielisk, które nie wiadomo komu i po co powstały. Dlatego warto, aby oprócz tych już popularnych ośrodków nad Zalewem porajskim, inną bardziej kameralną strefę rekreacji miały Żarki Letnisko. Ale mieliśmy mówić o kanalizacji. Chyba nie przekroczy ona jednak torów?


 

K.K.: -Dokładnie. To będzie III etap kanalizacji. W tym etapie, do którego wniosek złożyliśmy na początku grudnia 2019, niestety nie złożyliśmy jeszcze koncepcji, że kanalizacja przekroczy tory. Zrobimy ile się da.


 

GM: -Wszyscy oddychamy brudnym powietrzem i z powodu brudnego powietrza umieramy. Niektórzy sądzą, że jak mieszkają w małej miejscowości, np. letniskowej, to mają powietrze czystsze. A jest często odwrotnie. Małe wioski często mają powietrze najgorszej jakości. Często widzę, jak tuż obok szkoły mojej córki, z najbliższych domów kopci się strasznie. Patrzę na wyniki czujników pyłu i widzę, że PM 2,5 norma przekroczona o 500%. W centrum Żarek Letniska. Więc to iluzja, że w centrum takiej miejscowości jest czyste powietrze. Pod szkołą jest pewnie najgorsze. A rządowy program Czyste Powietrze totalnie leży. Mieliśmy na terenie gminy nawet fikcyjnego Rządowego Koordynatora Programu. Jak widać ten program po prostu nie istnieje. Ma pani wiedzę ilu mieszkańców gminy dostało dotacje?


 

K.K.: -Gmina nie przystąpiła do programu jako partner, ale mieszkańcy przystępują. Nawet moi sąsiedzi. Ale już kolejne miesiące czekają na refundację. Oni byli zdeterminowani, żeby przebrnąć przez całą tę biurokrację. Gmina nie przystąpiła do programu i myślę, że była to dobra decyzja, o ten problem mamy mniej, wiele gmin też się nie zdecydowało. Mieszkańców hamowały te procedury, moi sąsiedzi należeli do wyjątków, którzy powiedzieli, że przebrną przez to wszystko. Efektów programu Czyste Powietrze nie widać. Moim zdaniem był to program zrobiony na szybko. Boję się, że środki na niego przeznaczone nasze państwo będzie musiało zwracać.


 

GM: -Będą inne programy poprawiające powietrze? Np. na fotowoltaikę? Realizowały takie projekty, choć dla niewielu mieszkańców Żarki i Myszków.


 

K.K.: -Jak się wjeżdża do Nowej Wsi od Dzierżna, to to robi wrażenie, bo tam paneli fotowoltaicznych widać sporo.


 

GM: -Choć sama dzielnica Nowa Wieś wydaje się mieć powietrze najgorsze. Więc fotowoltaika obniża rachunki za prąd, ale nie poprawia powietrza, gdy dominuje spalanie węgla.


 

K.K.: -Myszków cały jest w tej sytuacji, że leży w kotlinie i tam zanieczyszczenia się kumulują. W rankingu najbardziej zanieczyszczonych miast Myszków przoduje.


 

GM: -Są jakieś inne źródła finansowania, które gmina może wykorzystać dla poprawy powietrza? Na fotowoltaikę?


 

K.K.: -Mamy projekt złożony wspólnie z Blachownią i gminą Poczesna. W naszych ustaleniach RIT-owskich coś nie do końca się zgodziło i trwamy na pozycji rezerwowej, żeby to się odblokowało. Mam nadzieję, że tak będzie. Bliżej nam jest do rozstrzygnięć jeśli chodzi o solary. Cały czas czekamy na taki program, niech on będzie rządowy, który pozwoliłby pomóc mieszkańcom przy wymianie pieców na kotły gazowe. To najczęstsze pytanie od mieszkańców. Ludzie chcą nawet kotły nowsze, na ekogroszek, wymieniać na gazowe.


 

GM: -Albo na ogrzewanie elektryczne, które wraz z produkcją własnego prądu, jest coraz bardziej atrakcyjne.


 

Zaczyna się rok 2020 podsumowując zagrożenia, zwłaszcza te kosztotwórcze, to co przeważa w pani gabinecie po roku rządzenia: pesymizm czy optymizm?


 

K.K.: -Optymizm. Ja zawsze uważałam, że szklanka jest do połowy pełna, a nie od połowy pusta. Mimo defetyzmu, z którym się spotykam, ze strony niektórych radnych, to uważam, że w 2020 rok wchodzimy z pewnym komfortem. Program naprawczy jest realizowany, mimo tego, że zarzuca mi się, że tak nie jest. Mamy płynność finansową, zrestrukturyzowałam zatrudnienie i moim zdaniem jest to duża restrukturyzacja. W ciągu 2019 roku zmniejszyliśmy zatrudnienie o 12,5 etatu w samym Urzędzie Gminy. W placówkach szkolnych zatrudnienie zmniejszyło się o około 6-7 etatów, również nauczycielskich. W tym mieszczą się też dobrowolne przejścia na emeryturę, ale to słowo „dobrowolne” wkładam w cudzysłów. Nikogo do odejścia nie zmuszaliśmy, ale rozmowy były. Długie rozmowy i jeszcze raz rozmowy. Oprócz odejść na emerytury było też kilka przypadków redukcji etatów. Każdy zwalniany ma prawo odwołać się do Sądu Pracy, mamy dwa takie procesy. Liczę, że rozstrzygnięcia sądu będą dla nas korzystne. Oczywiście pojawiają się nowe twarze, młodych ludzi, dzięki bardzo dobrej współpracy z Powiatowym Urzędem Pracy w Myszkowie. Przyjmujemy na staże, praktyki. Młodzi ludzie mają dzięki temu co wpisać w CV, zdobyć pierwsze doświadczenia zawodowe. Są u nas w zależności od programu pół roku, rok. I urząd jak trampolina wyrzuca ich na rynek pracy.


 

Redukcja o 12, 5 etatu gdy zadań przybywa nie jest prosta. Urzędnicy są dociążeni, wszyscy dostali nowe obowiązki.


 

GM: -Czego mógłbym życzyć Pani na Nowy Rok?


 

K.K.: -Spokoju i współpracy. Bo tego mi trochę brakuje. Współpracy ze strony… radnych. Trochę zaufania, z którym ciągle jest pewien problem. W kontekście takiej sprawy, która niedawno zakończyła się dla mnie szczęśliwie, gdzie jeden z internetowych hejterów, nazywający siebie dziennikarzem, próbował się nieudolnie bronić, twierdząc, że „gmina jest kobietą”, zostało to przez sąd zdyskredytowane. Pozwolę sobie na ten feministyczny wątek, ale zupełnie świadomie, że ciągle jest tak, że dla niektórych problemem jest to, że wójt jest kobietą.


 

GM: -Wiek XXI to wyraźnie wiek kobiet, czego wcześniej nie było. Zauważyła noblistka Olga Tokarczuk, że w historii tej nagrody jest dwunastą, czy trzynastą noblistką. Komisji Europejskiej przewodzi kobieta, Ursula von der Leyen. Nie przygotowałem się na ten temat, ale łatwiej byłoby mi wymieniać kolejne wybitne kobiety ostatniego pokolenia, niż wybitnych mężczyzn. Ale ma pani rację, że ciągle nie brakuje męskich szowinistów.


 

K.K.: -Postęp jest tylko taki, że oficjalnie, na forum nikt tego nie powie. To było wydać już w kampanii, co prawda dwie kandydatki nie miały konkurencji męskiej. Ale były takie głosy, że która by nie była, to trzeba jej dać jakiegoś mądrego doradcę, bo sama sobie nie poradzi, ani jedna, ani druga. Ciągle mnie boli wyraźny brak zaufania.


 

GM: -Podszyty szowinizmem? Myślę, że raczej przyczyna jest w tym, że jest pani traktowana jako następczyni poprzednika. W poprzednich kadencjach gmina bardzo się skonfliktowała. Gmina Poraj była postrzegana jako bardzo upolityczniona i skonfliktowana.


 

K.K.: -Ja bym się z tym nie zgodziła. Mój poprzednik starał się wszystkim dogodzić.


 

GM: -Gmina Poraj była jak soczewka naszego ogólnopolskiego sporu. Wójt był z Platformy Obywatelskiej, ściśle z PO związany i była jakaś opozycja związana z dokładnie przeciwną stroną, generalnie z PiS-em. I dlatego konflikt był ideologiczny, mało merytoryczny. Po prostu PiS kontra PO. To ciążyło na ostatnich kilku latach, często przykrywając stronę merytoryczną sporów.


 

K.K.: -Tak, tylko ja niejednokrotnie spotkałam się z takim porównaniem, nie uważam, że dla mnie niekorzystnym, gdy podjęłam pewną decyzję i nie wycofałam się z tej decyzji, a rzecz dotyczy sprzedaży mienia, to zostałam zdyskredytowana, powiedziano mi, że „poprzedni wójt był lepszy”.


 

GM: -Bo się wycofywał?


 

K.K.: -Tak. W tej sprawie mówiono mi, że powinnam być bardziej empatyczna „jako kobieta”.


 

GM: -Że powinna pani myśleć jajnikami, a nie mózgiem.


 

K.K.: -Powiem jeszcze o tym, co mi się ostatnio udało. Odkorkowały się tematy komunalizacji gruntów, tematy które się wlekły, niektóre, od czasów, gdy Naczelnikiem Gminy był Andrzej Pluta. Głównie to tereny wzdłuż kolei, najwięcej terenów, wobec których złożyliśmy wnioski o komunalizację i już dostaliśmy. A jeszcze sporo ich czeka w kolejce, to głównie tereny w Żarkach Letnisku. To jest teren amfiteatru przy torach, ale też działka naprzeciwko szkoły, którą rodzice zaproponowali na teren rekreacyjny. W Poraju to np. Skwer Józefa Piłsudskiego, który większość mieszkańców się zdziwiła, że nie był nasz. Sporo dróg, ich stan własnościowy się wyjaśnił. Teraz szczegółowo inwentaryzujemy mienie, które już posiadamy, czy które dostajemy drogą komunalizacji. Części tych terenów będziemy się pozbywać. Nie dlatego, żebyśmy chcieli rozsprzedać majątek gminy. Chodzi o to, żeby poprawiać sytuację finansową gminy, było to też założone w programie naprawczym. Nie ja ten program układałam, ale muszę go realizować. Są to tereny, które np. w Planie Zagospodarowania Przestrzennego są zapisane, jako mieszkaniówka. Chętnych do osiedlania się na terenie gminy Poraj stale przybywa, i to jest nasz kapitał. Mieszkańcy, którzy chcą tu żyć i turystyka to nasz kapitał.


 

Rozmawiał: Jarosław Mazanek


WÓJT, KTÓRA JEST KOBIETĄ

WÓJT, KTÓRA JEST KOBIETĄ


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama